Dzisiaj byłam biegać. Biegałam przez 50 minut + jakieś 10 wyjdzie z marszu, podczas którego łapałam oddech. Z tego jestem niezmiernie zadowolona. Chciałabym jeszcze ogarnąć porządnie kwestię jedzenia, bo nie jest idealnie. Ok, jak tu jestem, słodyczy nie jem, ale to dopiero połowa sukcesu.
A jego kwestia się wytłumaczyła i to chyba w mojej głowie się wyklarowało, że nie oczekuję nic więcej niż przyjaźni. Pewnie i tak na nic więcej nie mogłabym liczyć, ale wiem, że chyba zakochałam się w jego wyobrażeniu, niż w samym nim.
podziwiam za bieganie :)
OdpowiedzUsuńważne że nie jesz słodyczy bo ona najbardziej tuczą a reszta to się pomału ułoży
powodzenia
http://thinchudosc.blox.pl/html
Dużym plusem jest niejedzenie słodyczy - dużo kalorii, które nawet nie sycą. I gratuluję wytrwałości w bieganiu :) Ja zazwyczaj kończyłam po 20 min ;c Będzie dobrze :)
OdpowiedzUsuńWow, 50 minut to duzo! Ja tyle wybiegam jedynie na biezni. Biegi na swiezym powietrzu sa strasznie ciezkie. Gratuluje ze szczerego serduszka! :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, za Twoje wszystkie cele i pozdrawiam cieplo! :)