kwiecień 29 30
maj 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10...
czerwiec

poniedziałek, 25 listopada 2013

014. Ma być

Koleżanka wysłała mi zdjęcie dziewczyny roku, twierdząc że jest boginią. Kolega dał jej wysoką notę, jak go zapytałam(tak, ten w którym się bujam). I tak sobie pomyślałam - też bym taka chciała być. Piękna dla innych, żeby mi zazdrościli. A jak patrzę w lustro to widzę, że nie mam szans. Niedorobiona twarz, 2 paczki czipsów i opakowanie wafelków. Brawo, brawo dla mnie.
Znowu się robię gruba, babcia jak mnie zobaczy kolejny raz nie powie znowu, że chudnę. Mam wrażenie, że zawiodłam siebie i Was. Jutro czy mi się chce czy nie idę na siłownię, kupuję karnet miesięczny. 23 grudnia na wadze ma być 82 kg, nie ważne jakim cudem. Ma być.



Boże, wiecie co? Ja naprawdę mam paskudną twarz. U mnie wszystko jest nie tak.

sobota, 23 listopada 2013

013. 86,86 and 86

Ostatnie dwa dni nie były bez słodyczy. Od wtorku 12 aż do wczorajszego popołudnia powstrzymywałam się, myśląc że waga mniej pokaże. Ale jak widać tydzień bez siłowni i jedzenie sera żółtego nie wyszło mi na dobre, bo waga się nie obniżyła, stoi na 86, a wręcz złowrogo próbuje drgać w prawą. Jakim, kurwa, cudem?! Dlatego w ten weekend będę jeść słodycze, ale racjonalnie. Poza tym bądźmy szczerzy, nie umiem sobie ich odpuścić jak jestem w domu. Kupuję karnet miesięczny na siłownię i zasuwam, więcej w tym ciele nie wytrzymam. Relacja z M. się posypała. Dlatego mam jeszcze większą motywację. Schudnę tak, że zadowolę siebie i zrobię piorunujące wrażenie na innych (a przy okazji mogłabym go zaniepokoić, i niech żałuje, a co!).


Źle mi coś. Może jednak nie będę jadła tych słodyczy.

wtorek, 19 listopada 2013

012. This month diet is next month body!

Umieram dziewczyny. Serio, umieram. Wykańcza mnie to, że nie mogę iść na siłownię pobiegać na bieżni, bo przeziębienie rozkłada mnie na łopatki i jedyne co mi się chce to spać. A po każdym obiedzie, niekiedy nawet posiłku czuję się taka gruba, tak okrutnie gruba i nieatrakcyjna, że to aż boli.
Cieszę się strasznie, że przyłączacie się do mnie w niejedzeniu słodyczy do 5 grudnia. Ja wczoraj do mleka wzięłam kuleczki czekoladowe, ale nie potraktuję tego jako typową słodycz, z resztą musiałam już je wykończyć, bo została reszta i niedługo zrobią się niesmaczne.

A dzisiaj dzień w łóżku. Wygrzebię się jedynie na obowiązkowe 1,5 h ćwiczenia z historii. Jutro czeka mnie kolokwium ze statystyki i sprawdzian z angielskiego, w czwartek koło z matmy, a w piątek kartkóweczki z prawa i francuskiego.


Walczymy dziewczyny! Nie ma poddawania :)

This month diet is next month body!

 

niedziela, 17 listopada 2013

011. Małe rekordy

Powoli odnoszę swoje małe rekordy. Nic słodkiego w ten weekend nie zjadłam, chociaż bardzo, bardzo mi się chciało. Umiem już tu z tym walczyć. Zamiast tego 1, maksymalnie 2 łyżeczki do herbaty miodu :)
Dlatego pomyślałam, że przynajmniej podejmę wyzwanie niejedzenia słodyczy aż do 5 grudnia włącznie. Nagrodą będzie coś słodkiego w Mikołajki.
 Aczkolwiek przez własne problemy emocjonalne (no dobra, nie problemy, ale pogadałam z nim i mi lepiej) zjadłam już dzisiaj wszystko co mogłam.
ś: miska płatków owsianych, 2 śliwki
o: zupka chińska rosół(a fu), 2 hot dogi, mandarynka

I tak oto wykorzystałam wszystkie swoje dzisiejsze możliwości. A że nie ćwiczyłam wczoraj i dzisiaj też nie będę, bo chcę się wykurować, w tym yg, 3 kolokwia mam, to już dziś nic oprócz mandarynki mam nadzieję nie jeść. Tylko herbaty i wody.

Perfect. Nic się nie rozlewa na boki *-*

piątek, 15 listopada 2013

010. not bad

Wszędzie chorzy. Aż i mnie przeziębienie złapało. Raz mi lepiej, raz gorzej, dzisiaj już wypoczywam w łóżku, ale siłownia była. Równo 68 minut na bieżni, z czego 60 minut to bieg. Plus 5 min na rowerku stacjonarnym, co by uspokoić mój oszalały błędnik. Marzy mi się domowy rosół, a jestem  na stacji i chyba nic z tego nie wyjdzie, nie wiem jak będzie jutro i czy się wygrzebię z łóżka, a tym bardziej czy wyjdę zjeść coś na miasto. Tym czymś byłby rosół. Rosół,rosół,rosół. Nie ma miłości, jest rosół. Rosołu też nie ma.

bułka z szynką i ketchupem
5 ziemniaków w ziołach, 6 pieczarków i sos pieczarkowy
śliwka, mandarynka i trochę wiśni
not bad

Mogłaby być już następna sobota. Mam irracjonalną ochotę się zważyć.

czwartek, 14 listopada 2013

009. Co robić?

Mam gorsze dni. Naprawdę złe dni. Chce mi się strasznie jeść, ciągnie mnie do słodyczy, całe szczęście, że nie mam ich w mieszkaniu. Aktualnie czuję się jak:


Zastanawiam się czy zmodyfikować dietę. Rozważam jedzenie tylko śniadań i obiadów o niewielkiej objętości, a oprócz tego tylko warzywa, owoce, herbata i woda mineralna. Już nawet herbat nie słodzę cukrem, tylko słodzikiem, żeby kalorie zmniejszyć. Chodzę na siłownię i jak boga kocham, nie widzę zmiany. Dziewczyny, co robić?!

M. mnie olał i spławił. Moje serce domaga się cukrowych łatek, a ja nie mam mu nic do zaoferowania.


Tak staram się na to pracować, cierpliwie czekam a tu żadnych efektów nie widać,

środa, 13 listopada 2013

008. I am at war with my body

Dzisiaj byłam biegać. Biegałam przez 50 minut + jakieś 10 wyjdzie z marszu, podczas którego łapałam oddech. Z tego jestem niezmiernie zadowolona. Chciałabym jeszcze ogarnąć porządnie kwestię jedzenia, bo nie jest idealnie. Ok, jak tu jestem, słodyczy nie jem, ale to dopiero połowa sukcesu.
A jego kwestia się wytłumaczyła i to chyba w mojej głowie się wyklarowało, że nie oczekuję nic więcej niż przyjaźni. Pewnie i tak na nic więcej nie mogłabym liczyć, ale wiem, że chyba zakochałam się w jego wyobrażeniu, niż w samym nim.
Patrzę w lustro i o mój boże, jak ja nienawidzę swojego ciała, nienawidzę, nienawidzę, nienawidzę!


wtorek, 12 listopada 2013

007. co nieco o drożdżach

W ostatnim poście napisałam, że zaczęłam pić drożdże. Po co, jak i kiedy napiszę niżej, żebyście miały jako taki pogląd, na korzyści jakie to niesie.
Drożdże z reguły mają świetnie działać na nasze włosy, paznokcie oraz cerę. Zawierają cały przekrój witamin z grupy B. Ja skusiłam się na nie ze względu na włosy, które mają odżywić i wzmocnić, a przede wszystkim - przyśpieszyć ich wzrost. Oczywiście zerknęłam na inne korzyści z ich picia i doczytałam , że świetnie wpływają na cerę, pomagając uporać się z wypryskami oraz odbarwieniami. Podobno na początku można się spodziewać wysypu na twarzy, ale wszystko przejdzie z czasem.Co do tego nie wiem, nie jestem pewna i nie będę jakimś super miernikiem odnośnie cery, ponieważ odkąd ograniczyłam słodycze, stan mojej cery znacznie się poprawił, a pryszcz wyskoczy raz na jakiś czas, zwykle przed okresem.
Ja piję drożdże babuni. Zalewam je wrzącym mlekiem i odczekuję zalecany czas.  Pamiętajcie, że drożdże trzeba najpierw zabić! Jeżeli jesteście tym zainteresowane, to polecam zagłębić się w >ten< wątek, ponieważ ja nie będę się nie wiadomo jak rozpisywać, a tam znajdziecie wszystkie potrzebne informacje. Za jakiś czas odezwę się z tym tematem ponownie i powiem, jak to na mnie wpłynęło.

Jutro i w ten piątek idę dopiero na siłownie, dzisiaj skusiłam sie na ciasto współlokatorki, które było tak słodkie, że o mój boże. Chyba aż tak mnie już do słodyczy nie ciągnie, ale jakoś nie jestem zadowolona z ostatnich dni, więcej chce mi się jeśc i nie wiem czemu. Musze jeszcze trochę ograniczyć, trzymajcie kciuki.
(I za mało piję! Grrr!)


 

poniedziałek, 11 listopada 2013

006.Nic nie znaczące to coś

Zasadą jest to, że wracam do domu i obżeram się. Ale z przyjazdu na przyjazd coś się zmienia. Tym razem ani się nie ograniczam jakoś specjalnie, ani nie obżeram. Owszem, pozwalam sobie na więcej, ale ćwiczę. Jadłam słodycze. W zasadzie od soboty do poniedziałku. Teraz wracam do mieszkania na dwa tyg. i nie będzie żadnych słodyczy. Kupiłam sobie za to suszone marchewki, w razie mega chandry lub na drugie śniadanie, bo nie są jakieś mega kaloryczne.
Tęsknie za swoimi długimi włosami, które musiałam ściąć, ze względu na ich tragiczną kondycję. Teraz zabieram się za ich zapuszczanie i utrzymanie ich w aktualnej kondycji. Dziś 1 dzień picia drożdży, mam nadzieję, że faktycznie zauważę rezultaty!

piątek, 8 listopada 2013

005. do góry podnieś ręce i powiedz kto jest lepszy

Dzisiaj próbowałam zrobić ćwiczenia z 1 etapu 30 days shred. I nie mam pojęcia, jak ja to w wakacje robiłam w całości, bez zająknięcia. Dzisiaj nie udało mi się całego zrobić, mam cholernie słabą kondycję. Nadaj czuję tą galaretę w rękach i brzuchu. Jeszcze trochę poćwiczę z hula hoop i tak czy siak jestem zadowolona z dzisiejszego workoutu :) I tego, że się nie objadłam słodyczami, mimo że przyjechałam do domu. Nawet moja mama po miesięcznym powrocie zauważyła, że gdzieś mi brzuch się zgubił ♥. Za tydzień znowu wyjeżdża na miesiąc, na szczęście już ostatni raz, więc mam okazję, żeby jeszcze raz jej zaimponować. Zwłaszcza, że po takim czasie niewidzenia mnie będzie w stanie racjonalnie ocenić, czy wyszczuplałam. Po wyjeździe w poniedziałek do domu wrócę dopiero za dwa tygodnie, czyli będzie mniej pokus, prawie w ogóle słodyczy, powinny pojawić się też efekty! Ale mam dzisiaj dobry humor, po prostu floooow + mega motywacja! :D




środa, 6 listopada 2013

004. Niemiłość

Też macie tak, że jak coś Wam nie wyjdzie, to zrzucacie wszystko na wygląd? Boże, jakie to przykre, że nie mam najmniejszych szans przez to, że się spasłam. Ale motywuje mnie to.Chociaż z jednej strony mój optymizm powoli przygasa. A najlepsze jest to, że mogę sobie z tym poradzić. Kilogramami minusowymi.
 I już nie mogę się doczekać ważenia. Mam nadzieję, że się nie zawiodę.
2 bułki z ziarnami, serem żółtym i ketchupem
jogurt truskawkowy
pół bułki z ziarnami i mandarynka
+ siłownia
Wiem, niezbyt racjonalnie, za mało i w ogóle nie tak jak na mnie, ale się poprawię.

poniedziałek, 4 listopada 2013

003. Niedopowiedzenia

O tym, jak dobrze mi tutaj, gdzie teraz jestem, świadczy to, że mimo zbliżającego się okresu, zamiast tony czekolad, batoników, chipsów wystarczyła mi łyżeczka miodu. Potem spokojne zakupy w Biedronce. Pozwoliłam sobie kupić 3 soki Pycholandia, tak na chcice i 2 jogurty, także jest ok!
Nie panuję nad sobą tylko w domu. Na szczęście ograniczyło się to do kwestii słodyczy, nie mam już "jedzeniowych" imprez z tostami, kanapkami, kabanosami i innymi kalorycznymi dziadostwami. Przyjemnie jest pomyśleć, że z tym staję na nogi. Teraz muszę się skupić na tym, żeby dobrze mi poszło na 1 roku studiów i żeby pewien osobnik całkowicie nie zdominował moich myśli.(który właśnie mnie olał, i dał do zrozumienia, że nic z tego i chyba mi przykro z tego powodu)