Powoli opanowuję swój stres w pracy jest odrobinę lepiej. Niestety apetyt też wrócił, chociaż jem mniej, bo żołądek mi się na tyle skurczył, że wiecej nie mogę. I nie wmuszam.
Dzisiaj w końcu ruszę się po zajęciach na siłownię, pobiegam trochę na bieżni. Tłuszcz się sam przecież nie spali, zwłaszcza że wczoraj przesadziłam z ciasteczkami żurawinowymi. Więcej ich nie kupię, są zbyt smaczne ;)
Jutro będę w stanie się zważyć, bo dzisiaj prawdopodobnie kupuję baterię do wagi.
PS puk puk, jest tu kto?
skurczony żołądek to błogosławieństwo! żałuję, że znowu swój rozepchałam, eh. trzymam bardzo mocno kciuki za wynik na wadze jutro! :*
OdpowiedzUsuń