Nie rozumiem, dlaczego nie jestem w stanie zjeść jednej kosteczki czekolady dziennie i na niej poprzestać, zamiast wchłaniać milion kolejnych słodyczy. Dlatego po prostu muszę, muszę i chcę, zrezygnować ze słodkości. Łącznie ze słodzeniem napoi. Pozwolę sobie na to raz na jakiś czas, żeby nie stracić głowy. 2014 ma być rokiem, kiedy postanowienie ma się naprawdę spełnić. Z resztą już tak niewiele do wakacji. Niewiele w obliczu tego, ile jeszcze pracy mam nad sobą.
Przytyłam.
Tak, przytyłam po świętach. Nie wiem ile ważę, póki co widzę to co jest w lustrze i nie chcę się podłamywać liczbami, wiec jak trochę zmieni się ciało, wtedy się zważę. Zabieram się za siebie od teraz, a nie gdy wrócę na stancję. Tu też mogę, a ten tydzień to czas na postęp, a nie zacofanie.
Tak więc zabieramy się do roboty :)

Hah, też właśnie rozpoczęłam po świąteczne spalanie tłuszczyku ;)
OdpowiedzUsuńJak szybko przyszło, tak szybko soboe pójdą dodatkowe kilogramy. Tylko trzeba im trochę pomóc, ale jesteś zmotywowana, więc z tym nie będzie problemu ;)